-Nie wróciłem do Ciebie.-Odpowiedziałem kierując się powoli na przód.
-Co się stało? Czyżby Davy nie chciała takiego palanta jakim jesteś ty?-Ellie próbowała mnie sprowokować ale nie udawało jej się.
-Ellie,nie mam czasu na twoje "gadania".-Powoli się od niej oddalałem z czego niezmiernie się cieszyłem.
-I tak wiem,że do mnie wrócisz. Wiesz gdzie mnie znaleźć.-Ledwo usłyszałem w oddali.
Kolejny raz nie miałem pojęcia gdzie się kierować,czy wrócić do domu i narobić lekkiego wstydu Davy,czy pochodzić całą noc po mieście? Po dłuższym namyślę usiadłem na mokrej od deszczu ławki wyciągając z kieszeni telefon i przy tym samym wybierając numer do Davy.
-Halo?-Po jej głosie słyszałem,że na pewno świetnie bawi się z Matthew'em. Nie chciałem jej tego psuć. Nie wiedziałem co powiedzieć. Rozłączyłem się. Jednak coś mnie pokusiło by wrócić do domu.
~~~~
Otworzyłem drzwi po czym powiesiłem kurtkę jakby nic się nie stało po czym poszedłem do kuchni. Davy wraz z Matthew'em siedzieli przy stole oglądając jakiś tandetny film. Nie przywitałem się i pierwsze co zrobiłem to otworzenie lodówki poszukując butelki piwa.
-Dobra,będę się zbierał do domu. Dzięki za miły wieczór Davy-Zamknąłem lodówkę i ukradkiem spojrzałem na Matthew'a i Davy. Pożegnał się z nią całując ją w dłoń po czym kierował się w stronę drzwi.-Na razie, śmieszno włosy-Skierował się do mnie w ten sposób by Davy tego nie usłyszała.
-Na razie palancie-Odpowiedziałem poirytowany.
Po jego wyjściu Davy od razu rzuciła się na mnie, wiedziałem że to zrobi gdy mu odpowiem w ten sposób.
-Ron? Na prawdę? Zachowanie pięciolatka.-Wzruszyłem ramionami,upijając kolejny łyk piwa,po czym odpowiedziałem.
-Może powinienem posłuchać się twojego koleżki i pójść do innego fryzjera i zmienić swoją "śmieszną" fryzurę? Co ty na to?
-Nie wierzę,że Matthew Ci tak powiedział.-Myślałem,że odpowiedziała sarkastycznie jednak po chwili przyjęła stanowczą postawę.
-Po co wierzyć przyjacielowi od piaskownicy,skoro można wierzyć jakiemuś kompletnemu frajerowi.-Wstałem z krzesła po czym kierowałem się powoli ku schodom.
-Ron,zależy mi na nim...rozumiesz?-Usłyszałem za sobą. Stanąłem i chwilę myślałem co odpowiedzieć... w końcu wybuchłem.
-A mi zależy na tobie,jednak ty teko nie dostrzegasz. Próbuję dawać Ci znaki ale to też nie wypala. Może i to wyznanie zepsuje nasze relacje ale nie mogłem z tym dłużej czekać. Skoro tobie zależy na nim,a mi zależy na tobie to powinienem odejść byś była szczęśliwa bo jak to mówią
,,trwaj tylko w słońcu bo nic pięknego nie rośnie w ciemności''-Odpowiedziałem,niemalże niesłyszalnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz