środa, 27 sierpnia 2014

~CHAPTER 6~

-Co z nią?
-Dzisiaj będzie mogła wrócić do domu.
-Rozumiem,ile jeszcze będzie musiała tutaj siedzieć ?
-Chwilkę. -Podsłuchałam rozmowę prowadzoną za ścianą,nie był to Ron ani nikt mi
bliski. Wstałam z łóżka łapiąc się delikatnie za jedno ramię, rana była zszyta,na drugim
ramieniu również.Usiadłam na łóżku po czym schowałam twarz w dłonie przecierając
oczy,ciągle byłam w trwającym szoku. Nie mogłam w to uwierzyć... nie chciałam w to wierzyć.


***RON***

Siedziałem w starym zniszczonym mieszkaniu oparty o kanapę wypijając kolejne piwo. To
wszystko moja wina... gdybym nie zaproponował jej pójścia ze mną do domu na pewno nic by
jej się nie stało,nie musiałaby tego widzieć i sama tego znosić. Ron jesteś skończonym 
kretynem,dlaczego zaproponowałeś aby poszła z tobą? Zdenerwowany rzuciłem butelką o
ścianę która rozbiła się na małe kawałeczki. Miałem wielką ochotę zalać się w trupa i
przynajmniej na chwilę o tym zapomnieć dlatego chwyciłem kolejne piwo wypijając je do dna.
Tak samo postąpiłem z kolejną butelką alkoholu. Byłoby tak dalej gdyby do mieszkania nie
wparowała zdenerwowana Ellie,skąd wiedziała że tutaj jestem? - nie mam pojęcia. Wstałem spod kanapy lekko się chwiejąc.
-Ron, idioto co ty robisz? - Wykrzyczała mi prosto w twarz,nie miałem ochoty na kolejne
problemy,dlatego stanąłem w miarę prosto słuchając co ma mi do powiedzenia. -Dlaczego się
nie odezwałeś,przez Ciebie przegapiłam imprezę. Dzięki - Spojrzała na mnie z góry na dół
kontynuując- Hm,ale chyba to nie jest teraz największym problemem,co ty ze sobą robisz
biedaku. Zawiozę Cię d-Wciąż zadaję sobie to pytanie dlaczego to zrobiłem,ale miałem dosyć
słuchania jej pierdół dlatego zbliżyłem się do niej i ją pocałowałem,a większym zdziwieniem
było odwzajemnienie pocałunku. Zacząłem ściągać powoli jej bluzę,ale opamiętałem się.
Szybko się od niej odsunąłem odwracając się plecami.
-Ellie.Wyjdź,nie mogę-Złapałem się o stolik,chwiejąc się. Za sobą usłyszałem tylko trzask
drzwi,ouh Ellie nie była zadowolona. Podszedłem do kanapy, kładąc się na niej i to ostatnie co
pamiętam. Gdy ponownie otworzyłem oczy obudziłem się w czyimś samochodzie,ukradkiem
spojrzałem na kierowcę,na całe szczęście był to Christian.
-O w końcu się obudziłeś.
-Eh,taa-Złapałem się za boląca jak cholera głowę-Gdzie jedziemy?
-Do mnie,Davy na Ciebie czeka.
-Wszystko z nią w porządku?- Spytałem cicho
-Tak,wczoraj ją wypisali, rany zaszyte.A co z twoją ręką?
Podwinąłem rękaw do góry,rany zamieniły się w blizny ze zaschniętą krwią.
-Taaa,w porządku-Zaciągnąłem rękaw w dół-Kiedy będziemy na miejscu?-Szybko zmieniłem temat.
-W zasadzie został nam tylko jeden zakręt.

***

Stanęliśmy przed drzwiami domu Christiana który naciskając klamkę wszedł do środka a następnie zaprosił mnie. Gdy wszedłem do salonu zobaczyłem siedzącą w fotelu Davy. Gdy mnie zobaczyła natychmiast wstała z fotela podchodząc i przytulając mnie.
-Powinnam strzelić Ci solidnego policzka za te piwa,ale cieszę się,że jesteś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz