środa, 20 sierpnia 2014

~CHAPTER 2~

Usiadłam na ławce niedaleko domu, schowałam twarz w dłonie i spróbowałam się wysilić i wymyślić jakiś plan aby odciągnąć Rona od nikotyny , ale wokół mnie była sama pustka... nic kompletnie nic. W kieszeni poczułam jak telefon wibruje, wyciągnęłam go i przeczytałam wiadomość którą dostałam przed chwilą.
,,Przepraszam znowu to zrobiłem,nie powiedziałem Ci dzisiaj wszystkiego.Jest mi przykro przepraszam'' ~Ron -Poczułam jak serce zaczęło bić mi szybciej, wybrałam do niego numer i natychmiastowo zadzwoniłam, po odebraniu usłyszałam tylko cichutki szloch.
-Gdzie jesteś?-Po moich słowach Ron się rozłączył. Byłam przekonana że znów sobie coś zrobił,byłam bardziej niż przekonana, dlatego wstałam z ławki, zarzucając na siebie dżinsową kurtkę ponieważ zrobiło się o wiele chłodniej niż wcześniej po czym zaczęłam biec najszybciej jak potrafiłam w stronę jeziorka, schodząc na dół po dosyć sporej górce składającej się tylko i wyłącznie z kamieni potknęłam się o jeden z nich ześlizgując się na dół,na szczęście nic się nie stało oprócz trochę startych butów,gdy znajdowałam się na dole wyszukiwałam wzrokiem Rona, siedział w tym samym miejscu w którym był kiedy stąd odchodziłam.
-Ron-Usiadłam obok niego-Co się stało...nie mów,że nic bo wiem że coś sobie zrobiłeś.
-Nie,przepraszam.-Chwycił kamień do ręki po czym rzucił go do wody,od razu zauważyłam nowe rany na ręce.Zabolało mnie to, co prawda ma trudną sytuacje w życiu ale obiecał mi że nigdy już tego nie zrobi.
-Dlaczego to zrobiłeś? 
-Nie potrafię o tym mówić a w zasadzie to nie wiem jak mam Ci o tym powiedzieć.-Zaśmiał się do siebie,po czym spuścił głowę w dół -Mięczak ze mnie co nie? -Wymamrotał pod nosem. Byłam na niego strasznie zła za to,że kolejny raz zrobił sobie krzywdę. Ale mimo tego przysunęłam się do niego bliżej kładąc głowę na jego ramieniu.
-Nie jesteś mięczakiem Ron...wierzę w Ciebie bardziej niż w kogokolwiek,jesteś moim przyjacielem... jeśli trudno jest Ci mówić co było tego przyczyną to obiecaj mi że tym razem mnie nie zawiedziesz...
-Nie zawiodę.-Chwycił kolejny kamień którego jak poprzednio rzucił do wody a następnie dodał-Wiesz co czasami myślę jak ze mną wytrzymujesz.
-Przyzwyczaiłam się do życia z idiotą-powiedziałam żartobliwie i na całe szczęście w odpowiedzi usłyszałam śmiech pod nosem i nagle poczułam jak Ron obwiązuję swoją rękę wokół mojego ramienia.

~*RON*~
Tak strasznie nie chciałem wracać do domu, wiedziałem że sytuacja się powtórzy. Davy poprawiła mi humor ale co z tego skoro za chwilę znów będę w takim samym humorze co zwykle. Wszedłem na tyle cicho do domu aby rodzice mnie nie usłyszeli,zamknąłem za sobą cicho drzwi po czym wszedłem powoli po schodach na górę.Gdy znajdowałem się w pokoju westchnąłem i rzuciłem się na łóżko nie wiedząc co ze sobą zrobić, próbowałem zapomnieć. Po dosyć długiej chwili wstałem i spojrzałem w lustro, ściągnąłem koszulę i spodnie ponownie kładąc się na łóżku. Już miałem iść spać gdy dostałem wiadomość ,,Cześć Ron,muszę się z tobą spotkać'' ~ Ellie.

+Nie bijcie mnie za króciutki rozdział,ale obiecuje że następny będzie dłuższy!
informowani:@BeMoreHappyxx  + jeśli chciałabyś/chciałbyś być informowanym o nowych rozdziałach napisz w komentarzu lub na tt :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz